niedziela, 8 listopada 2009

w tzw. Lapazie









Wczoraj dotarlismy do stolicy Boliwii - La Paz. Droga z Arica wspinala sie z poziomu morza az na 4800 metrow, wiec trzeba bylo wykorzystac miejscowa medycyne naturalna i zuc liscie wszechobecnej w tym kraju koki. Sam wjazd do La Paz robi ogromne wrazenie, poniewaz wjezdza sie od strony dzielnicy El Alto polozonej na 4100 metrach szosa opadajaca w doline miasta La Paz polozonego 400 metrow nizej.. Samo miasto jest mocno chaotyczne,kolorowe,poprzecinane ulicami wspinajacymi sie ostro w gore to spadajacymi stromo w dol,co stanowi nie lada wyzwanie dla miejscowego transportu publicznego. Charakterystyczne babuszki w melonikach i tysiacem spodnic na sobie sprzedaja ziola magiczne i plody lamy na kazdym rogu, a miejscowa kuchnia zaskoczyla nas wczoraj daniem zlozonym z ziemniakow,ryzu i makaronu na jednym talerzu.Bardzo egzotycznie..
Dzis wybieramy sie na Estadio Hernan Siles na mecz Strongest La Paz z Rio Mamore..szukajcie w tv kibicow z flaga Polski :)

ps. tym razem zdjec nie ma,bo nie dziala odpowiedni applet..biednemu klody pod nogi..

Brak komentarzy: