środa, 11 listopada 2009

Ostatki na wysokosciach (poki co)



Znow via Peru (kolejne 4 pieczatki w paszporcie, jeszcze kilka takich kursow a spokojnie mogli bysmy byc ¨mrowkami¨ w Medyce) dotarlismy do naszego ulubionego Lapazu. Polozenie tego miasta jest naprawde powalajace, zreszta dowodzi tego zdjecie powyzej..
Jutro zjezdzamy z El Cumbre do Santa Barbara, ok 65km na kolach w miare sprawnych rowerow, pokonujac drobne 3800 metrow roznicy wysokosci.A pojutrze juz zaczyna sie prawdziwa terra incognita dla nas, jako dzunglowych laikow. Na poczatek kilkanascie godzin drogi na ciezarowce w strone Rurrenabaque.

Buenas noches!

Evo Yano Morales

Brak komentarzy: