wtorek, 10 listopada 2009

Copa..Copacabana..




Wczoraj, droga okrezna przez Peru (droge boliwijska zablokowali miejscowi rolnicy na 2 dni) dotarlismy nad jezioro Titicaca. Co by nie mowic jezioro jest ogromne, w naszej grupie doszlismy doi wniosku,ze moze byc nawet wieksze od Sniardw.A na pewno lezy wyzej, na ok 3800 m npm. Wystarczajaco wysoko by ,dla zdrowotnosci, zrobic dzis 10 kilometrowy trekking w pagorkach Isla Del Sol polozonej na wspomnianym wielkim jeziorze. Kolejny raz sprawdzila sie stara prawda,ze w gorach slonce opala mocniej, wiec po 5h na prawie 4 tys metrow w pelnej lampie jestesmy nieco bardziej juz podobni do miejscowej ludnosci rdzennej.
Titicaca,choc piekne, nie zatrzyma nas na dluzej. Jutro jeszcze tylko male przetarcie rowerowe w okolicy i jazda do La Paz na ostatnie zakupy i zalatwianie zjazdu rowerami do Coroico,ktory planujemy na pojutrze. Potem wsiakniemy w wiejskie tereny okoloamazonskie na czas jakis, i, o ile droga bedzie przejezdna lub cos bedzie latalo, powinnismy pojawic sie za okolo 12 dni w okolicach Santa Cruz. Lub gdzies w promieniu 300km.

Z netem nie jest zbyt wesolo (to nie Indie jednak..),takze nastepny update bedzie jak bedzie, a jakiekolwiek zdjecia beda jak - a)microsoft naprawi internet explorera b) predkosc netu pozwoli sciagnac jakas sensowno przegladarke umozliwiajaca ladowanie zdjec na bloga..

z boliwijskim pozdrowieniem ´´darz bor´´ zegnamy do nastepnego kontaktu

Evo Yano Morales

Brak komentarzy: