wtorek, 15 grudnia 2009

Kanadyjczyka w Mendozie przypadkow kilka..

W nocy z wielkim hukiem zajechal na camping wielki campingowy Dodge na kanadyjskich blachach. Wlascicielem okazal sie sympatyczny Kanadyjczyk, podrozujacy ze swoja narzeczona od pazdziernika 2008 z Calgary do Ushuaia. Bernie nie byl w najlepszym nastroju, jako, ze narzeczona nie odzywala sie do niego od kilku dni, zawor ich kuchenki gazowej odmowil wspolpracy, a takze wspolpracy odmowily 2 opony wazacego tyle,co przecietnej wielkosci ciezarowka marki Star, napedzanego silnikiem V8, Dodge´a. Kolejny dzien byl wiec wedrowka przez Mendoze w poszukiwaniu pozadanych przedmiotow, przy czym Kanadyjczyk wcielil sie w role zagubionego Kanadyjczyka w Argentynie, a ja wcielalem sie w role kierowco-tlumacza. Czeslaw w zadna role wcielac sie nie musial, rzecz jasna.
Ostatecznie zakupiony zawor nie dzialal, opony okazaly sie niezrozumiale drogie, a narzeczona, jak sie nie odzywala, tak nie odzywa sie nadal (aczkowliek to informacje z dnia wczorajszego).


Brak komentarzy: